Kopanie leżącego
Super, czegoś takiego świat nie oglądał. Domyślałem się, że podobne zachowanie istnieje, ale politycy tego na zewnątrz nie pokazywali. Po rewolucji mas świat dojrzał chyba do publicznych igrzysk.
W zasadzie nie jestem wcale uprawniony do zabierania głosu w tak poważnych sprawach. Mogę sobie harcować przy okazji jakiś fikcji politycznych, ale żeby próbować zrozumieć istotę? Tutaj jednak fikcja polityczna przedostała się na powierzchnię i stała się rzeczywistością, dlatego też trzeba by postawić pytanie, czy przypadkiem taka fikcja polityczna nie ukrywa się, będąc rzeczywistością gdzieś na innym poziomie, do którego można próbować dostać się przy pomocy wyobraźni. A co do uprawnień, może taki Vance pisać książki, może taki O’Creamy dywagować o polityce i jej uwarunkowaniach na poziomie meta.
W tym przypadku wszyscy po trochu mają rację, w zależności od tego, jak każdy z komentujących będzie chciał taką rację na bieżąco wykorzystać. Ma rację Kraśko, krytykując Zełenskiego, ma rację Miller, próbując przewidzieć, co się stanie, mają rację inni, każdy inaczej. Mam więc moją rację i ja. Póki istnieje wolność wypowiedzi, każdy może własną rację wygłaszać.
Zacząć zatem wypada od przesłanki, że ogólnie widoczna scena, na której rozgrywa się polityczny spektakl, nie jest wcale jedyną rzeczywistością. Rzeczywistość toczy się na wielu poziomach, to co widoczne, jest tylko powierzchnią, niekiedy brudną taflą wody na wartkiej rzece. Pod spodem pływają drapieżne ryby, których nie znamy i których nie poznamy, a bohaterowie, o których dyskutujemy zawzięcie, są tylko dalekim odbiciem tego, co dzieje się w głębinach.
Dla wielkiego uproszczenia wprowadzę tutaj dwa poziomy. Pierwszy, zewnętrzny, w którym wczoraj wieczorem dwóch dorosłych, politycznych kretynów kopało publicznie słabszego, dla swojej i gawiedzi uciechy. Drugi, pod spodem, gdzie nie odbyło się nic, bo nie miała miejsca żadna sprzeczność interesów.
Od dawna twierdzę, bo tak zauważam, że nie istnieje żaden konflikt pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją (kiedyś Związkiem Radzieckim). Spektakl konfliktów mniej lub bardziej udawanych obserwujemy, owszem, na co dzień, jednak w głębi są te same interesy. I to przyjmuję za pewnik.
Od bardzo dawna Stany Zjednoczone prowadzą taką samą politykę. Dbają, co jest oczywiste, o swoje interesy. Te, zaś, związane są z Rosją, z powodu przeróżnych uzależnień. Didaskalia przywódców amerykańskich zmieniały się, bez wątpienia, jako że reprezentowali oni inne klasy zachowania, natomiast ostatni przywódca, demokratyczne wybrany, nie ma żadnej klasy, dzięki czemu na powierzchnię wypłynęło faktyczne prostactwo mas i niechcący swoim postępowaniem odsłonił on to, co w zasadzie zawsze powinno być ukryte. Spodni poziom wypłynął na wierzch, bo polityką zaczęli zajmować się prostacy. Ale w istocie on tam był od zawsze.
Poza tym popełniamy błąd, oskarżając pomarańczowego Donalda o bycie rosyjską marionetką. Faktycznie jest odwrotnie, to rosyjski przywódca jest figurką w amerykańskich rękach. Jeśli dobrze przyjrzymy się sytuacji, to osłabienie Rosji jest w interesie Amerykanów, a Putin Rosję degraduje do roli czystego instrumentu, wszystko jedno czyjego. Putin pozostaje namiestnikiem wielkiego źródła surowców, bez faktycznych mocy przerobowych.
Z drugiej strony Ukraina miała w tradycyjnym układzie sens jako część większej całości. Oderwana od niej stała się drzazgą w bucie. Potężną drzazgą, w końcu to ona stanowiła kiedyś o sile Związku Radzieckiego, a i teraz, mimo wojny, posiada ciągle potencjał demograficzny i naukowy, i może jeszcze przemysłowy. Dlatego Rosja postanowiła ją ponownie podbić, a podbita byłaby przecież ciągle do dyspozycji tych, którzy światem podskórnie sterują. Spektakl wojny, oprócz oczywistego osłabiania Rosji służy również osłabieniu Ukrainy, ta zaś we wszystkich konfiguracjach byłaby od kogoś zależna. Zełensky na tym etapie stał się przeszkodą, nie tylko dla wykonawcy Putina, ale też dla Mistrza w Waszyngtonie.
Amerykanie uznali więc, że i Ukraina i Rosja stały się na tyle słabe, aby zabrać bez wysiłku wszystko. Tradycyjna przyzwoitość jednak nakazuje, aby robili swoje bez spektakli, bez rozgłosu. Oni postanowili zrobić to bezczelnie, publicznie, ponieważ uznali, że ich zaplecze potrzebuje takich igrzysk, chociaż to tylko didaskalia. Obawiam się jednak, że w ten sposób wygenerowali początek końca. Prawdziwym drapieżnikom to się nie spodoba, jako że ci wolą grasować w głuchocie głębin.
Ostatni rządcy Ameryki niczego nie ukrywają. Prezydent wszystko publicznie ogłasza i czas zacząć traktować poważnie jego opinie. Kiedy mówi, że Europę zjednoczono po to, aby oszukać Amerykę, wierzy w to, co mówi.
No i są jeszcze Chiny, aby skomplikować łamigłówkę.
Powiadają, że Trump dogadał się z Rosjanami, że odpuści Ukrainę za Gazę i zgodę na wypędzenie Palestyńczyków. Może tak być. Kto wie?
Po drugiej wojnie światowej Chin nikt nie brał pod uwagę, teraz trzeba. Nie wiadomo, komu kapitał da Rosję i Ukrainę w zarząd.
Teraz hipotezy.
Pierwsza prawie oczywista: dwóch dorosłych debili publicznie kopie leżącego wmawiając widzom, że robią to właśnie dla jego dobra. W jakim celu? Jakiś doraźny cel biznesowy w tym musi być. Putin już i tak osłabił Rosję na tyle, że można się z nią dogadywać. Surowce będą i tak dostępne, niezależnie z której strony. Zełensky przestał być potrzebny, trzeba mu dołożyć, co się zresztą publicznie stało.
Druga mniej oczywista: Zełensky był świadomą częścią spektaklu, który zrobiono po to, aby dać kopa w tyłek Europie, którą przecież utworzono po to, aby oszukać Amerykę. W tej konfiguracji trzeba czekać na ciąg dalszy.
W żadnej z tych hipotez nie ma miejsca dla wartości, etyki, moralności. Spodnia warstwa polityki wypłynęła na wierzch, pokazała twarz i nic już nie będzie w ludzkim świecie takie samo. Dwóch kopiących debili pokazało, że hulaj dusza, piekła nie ma. Możliwe jest wszystko i żadnej kary za to nie będzie. W dodatku obawiam się, że robili to oni bez hipokryzji, wierząc w słuszność swoich racji, co tylko potwierdza ich debilizm i żadna Msza Święta każdego ranka tutaj Panu Vance nie pomoże. Umiejętność sprawnego pisania książek nie robi z człowieka wzorca moralności, nawet jeśli jest to moralność hillbilly.
Kopanie leżącego i wyłazi z tego potworny nihilizm merkantylnej współczesności. Ludzie uwierzyli, że mogą wszystko i przestali martwić się sankcjami, obojętnie skąd takie sankcje mogłyby pochodzić. Niestety będzie tylko gorzej. Żadnych cudów się nie spodziewam.
Leave a Reply